Dlaczego na zajęciach logopedycznych dziecko ćwiczy ręce zamiast buzi?

Image

To pytanie pojawia się dość często. Rodzice przychodzą z dzieckiem na zajęcia logopedyczne, spodziewając się ćwiczeń „mowy” – powtarzania głosek, naśladowania dźwięków, pracy z językiem i wargami. Tymczasem dziecko… nawleka koraliki, bawi się plasteliną, przesypuje groch z miseczki do miseczki, a czasem nawet chodzi po linii na podłodze.

Czy to na pewno logopedia?

Tak! I to bardzo ważna jej część. Rozwój mowy nie odbywa się w oderwaniu od reszty ciała i układu nerwowego. Aby dziecko mogło mówić wyraźnie, poprawnie i swobodnie, potrzebuje nie tylko sprawnego aparatu artykulacyjnego, ale też dojrzałego systemu motorycznego, odpowiedniej koordynacji, napięcia mięśniowego i prawidłowego rozwoju funkcji poznawczych. Ręce, palce, tułów, a nawet stopy – to wszystko wpływa na to, jak dziecko mówi i czy w ogóle będzie gotowe do nauki mowy.

Wiele dzieci, które mają opóźniony rozwój mowy lub trudności artykulacyjne, ma też tzw. obniżone lub wzmożone napięcie mięśniowe, problemy z koordynacją ręka–oko, z planowaniem ruchu czy czuciem własnego ciała w przestrzeni. Czasem te trudności są ledwo zauważalne w codziennym funkcjonowaniu, ale znacząco wpływają na to, jak dziecko używa swojego ciała – w tym również narządów mowy.

Dlatego podczas zajęć logopedycznych często ćwiczymy dłonie i palce. Zabawy manualne, ugniatanie, chwytanie, przekładanie drobnych przedmiotów – to wszystko wspiera rozwój tzw. małej motoryki, która jest ściśle powiązana z motoryką narządów artykulacyjnych. Mówiąc prościej – sprawniejsze palce to często sprawniejszy język i lepsza kontrola nad mową.

Ćwiczenia z zakresu motoryki dużej – jak skakanie, czołganie się, balansowanie – z kolei pomagają dziecku lepiej poczuć swoje ciało, wyregulować napięcie i zwiększyć koncentrację. Dzięki temu łatwiej jest mu potem skupić się na zadaniach wymagających precyzji – jak np. prawidłowa artykulacja głosek.

Logopedia to coś znacznie więcej niż tylko „powtarzanie słów”. To wspieranie całego rozwoju dziecka – z myślą o tym, żeby mowa mogła pojawić się naturalnie, swobodnie i w pełni możliwości, jakie ma dziecko. A czasem pierwszym krokiem do poprawnego „s” lub „r” jest właśnie… zabawa rączkami.